Pielgrzymka do Ziemi Świętej i Jordanii dzień 8
DZIEŃ ÓSMY - Sobota, 23 II 2013r. Z BETLEJEM DO HERODIONU i POWRÓT
Dzisiaj pobudka była wyjątkowo wcześnie… O godz. 6.00 zgromadziliśmy się na ostatniej, wspólnej Eucharystii. Tym razem nie było już z nami ks. Michała - po południu miał sprawować Mszę Świętą dla kolejnej grupy pielgrzymów, która w dniu naszego wyjazdu przybyła do Ziemi Świętej. O godz. 7.00 zeszliśmy do stołówki, po drodze lokując nasze bagaże przy drzwiach wejściowych hotelu. Przy tej okazji niektórzy skorzystali ze stojącej w kącie korytarza wagi. Ostatnie ważenie, szybkie przemeblowanie w walizce i można spokojnie zjeść śniadanie.
Punktualnie o godz. 7.30 wyjazd w kierunku Herodionu. Po drodze mijamy Pole Pasterzy – Bajt Sahur, na którym wznoszą się dwa sanktuaria chrześcijańskie – jedno, sięgające swą okresu bizantyjskiego znajduje się w rękach greckich mnichów prawosławnych. Sanktuarium katolickim opiekują się franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej. Jest to ostatni kościół, który na Ziemi Świętej postawił włoski architekt Antonio Barluzzi. W tym właśnie kościele znajduje się obraz będący wskazówką dla wszystkich pielgrzymów- mówcie o tym, co tutaj przeżyliście. Tak, jak pasterze, którzy „wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli”. Powoli zbliżamy się do celu, mijając po drodze żydowskie wioski. I oto przed nami Herodion – forteca Heroda Wielkiego usytuowana na szczycie wzgórza niedaleko Betlejem, na terenie izraelskiego parku narodowego. To właśnie tutaj, w roku 2007 odnaleziono grób Heroda. Po zejściu na parking zakup ostatnich pamiątek i wyjazd na lotnisko. Na miejsce docieramy o godz. 10.00.
Odprawa to temat na osobną opowieść… Każdy ma po niej pewnie swoje wrażenia i spostrzeżenia. Momentami wszystko to wydawało się śmieszne i groteskowe, niektórym z nas być może ciśnienie poszło lekko w górę… Najważniejsze, że już po wszystkim mogliśmy spokojnie odpocząć i czekać na opóźniony o dwie godziny samolot, podziwiając piękną fontannę w holu lotniska. Na lotnisku w Ostrawie wylądowaliśmy o godz. 19.10.
Po krótkiej kontroli paszportowej przejście do autokaru – wracamy do domu. Pierwsza grupa pielgrzymów wysiadła w Pyskowicach, pozostali w Katowicach. Wszyscy trochę zmęczeni, ale na pewno szczęśliwi, bo przecież jesteśmy już u siebie. Gdzieś tam jednak w tle delikatnie pobrzmiewa „szkoda, że to już koniec”. Może podobnie czuł św. Piotr, kiedy mówił „Panie, dobrze, że tu jesteśmy. Jeśli chcesz, postawimy trzy namioty”. Naszych namiotów byłoby trochę więcej…
Opracowała: s. Elżbieta Węglarz