Pielgrzymka Do Ziemi Świętej Część II
2011.01.24-31
DZIEŃ PIĄTY – piątek 28 STYCZNIA 2011
BETANIA,W DRODZE na GÓRĘ OLIWNĄ
Do BETANII wybieramy się z rano w piątym dniu naszej pielgrzymki. Informacje znalezione w Piśmie świętym o Betanii mówią, że leżała ona 15 stadiów od Jerozolimy /J 11,18/, co wynosi 2,7 km. Ta biblijna miejscowość rozpościera się na wschodnim zboczu Góry Oliwnej, na drodze z Jerozolimy i Jerycha. Nad grobem Łazarza był już wybudowany kościół w IV wieku. Drugą świątynię wybudowali Bizantyjczycy, trzecią zaś krzyżowcy. Współczesna świątynia została wybudowana w latach 1952-1953 na ruinach poprzednich 3 świątyń wg projektu architekta Baluzziego. Papież Paweł VI odwiedził ją 4 stycznia 1964 roku, jeszcze jako kardynał. Jesteśmy na miejscu. Kościół św. Łazarza zbudowany został na planie krzyża greckiego czyli równoramiennego. Kształtem przypomina mauzoleum. Na fasadzie umieszczono wielkie mozaiki przedstawiające postacie Łazarza, Marii i Marty. Wchodzimy do środka. Kościół nie ma okien. Światło sączące się przez latarnię w kopule oświetla mozaiki na ścianach. Nad ołtarzem przedstawiono scenę powiadomienia Chrystusa o śmierci Przyjaciela i przypomniano słowa Jezusa: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.” Na bocznych ścianach mozaiki przypominają najważniejsze wydarzenia związane z pobytem Jezusa w Betanii: Jezus na uczcie u Szymona, wskrzeszenie Łazarza, rozmowa Jezusa z Martą i Marią. Mozaiki w stylu bizantyjskim są bardzo piękne. Modlimy się w ciszy i czytamy teksty z Pisma św.
W podziemiach kościoła znajduje się stara tłocznia oliwy. Może była własnością Łazarza? Naprzeciw wejścia do kościoła wśród krzewów i kwiatów znajduje się popiersie papieża Pawła VI, umieszczone tu na pamiątkę jego wizyty w tym miejscu w 1964 roku. Grobowca Łazarza nie zwiedzamy. W Betanii zwracam uwagę na dwie sprawy: GOŚCINNOŚĆ i POWOŁANIE DO ŻYCIA WIECZNEGO.
GOŚCINNOŚĆ – kiedy Pan Jezus przybywał do Betanii, siostry Łazarza okazywały mu gościnność, a On nie był im dłużny. Za tę uczynność i miłość Pan Jezus wynagrodził siostrom przez wskrzeszenie brata. Myślę sobie tutaj, że warto być gościnnym. Dzisiaj także ludzie tego bardzo potrzebują.
ŻYCIE WIECZNE – w Betanii Jezus wypowiada bardzo ważne zdanie, które Kościół cytuje podczas każdego pogrzebu: JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM i ŻYCIEM. Wskrzeszenie Łazarza spoczywającego od 4 dni w grobie jest bez wątpienia jednym z największych cudów. Pytanie, które wtedy Jezus zadał Marcie: „Czy wierzysz w to?” jest także dla nas aktualne. Tak jak my płaczemy na pogrzebach, tak zapłakał Jezus nad grobem Łazarza, chociaż wiedział co zrobi. Wskrzeszenie Łazarza daje nam wielką pewność co do naszego losu po śmierci. Tej pewności uczy nas Pan Jezus w Betanii.
DZIEŃ PIĄTY – piątek 28 STYCZNIA 2011
JEROZOLIMA, MIASTO ŚWIĘTE
Do JEROZOLIMY wybieramy się z radością. „ Ucieszyła mnie wieść pożądana: Pójdziemy do domu naszego Pana. Jerozolimo, w twym świętym progu, dajmy cześć Bogu.” Słowami psalmu, który śpiewamy w nieszporach, witamy Święte Miasto i przed rozpoczęciem jego nawiedzania zapoznajemy się z krótką historią miejsca, w którym mamy spotkać ślady Boga.
Jerozolima w historii Narodu Wybranego pojawia się przed trzema tysiącami lat, gdy król Dawid zdobywa twierdzę Syjon, należącą do Jebuzytów, rozbudowuje ją i tworzy Miasto Dawidowe, stolicę swego państwa. Teren miasta zostaje powiększony przez Salomona, który na wzgórzu Moria, buduje świątynię i swój pałac. Po podziale królestwa Jerozolima zostaje stolicą państwa południowego, w miarę upływu często pada ofiarą obcych najazdów. Szczególne inwestycje w mieście powstają za króla Ezechiasza. W roku 586 Babilończycy zdobywają Jerozolimę, mordują mieszkańców, niszczą ją a pozostałą ludność uprowadzają do niewoli babilońskiej. Dekret Cyrusa pozwala Żydom na powrót do kraju i odbudowę. Wielkie zasługi w tym dziele ma Nehemiasz. Spokojny okres kończy się prześladowaniami ze strony Seleucydów i walkami machabejskimi. Okresem wielkiej rozbudowy Miasta są Czasy Heroda Wielkiego, a król Agryppa w roku 44 powiększa terytorium Jerozolimy, włączając do niej także miejsce ukrzyżowania Jezusa I jego Grobu. W roku 70 po zaciętych walkach Rzymianie zdobywają Jerozolimę, mordują ludność i umieszczają tu swój X Legion. Po 2 powstaniu żydowskim w roku 135 cesarz Hadrian zmienia nazwę miasta na AELIA CAPITOLINA i przebudowuje na modłę miast rzymskich. Od Konstantyna Wielkiego rozpoczyna się chrześcijańska historia miasta, znów zwanego Jerozolimą. W czasach bizantyjskich przeżywa okres rozkwitu. Jego końcem jest inwazja perska w 614 roku, po której następuje krótki okres odbudowy, przerwany zajęciem Jerozolimy przez Arabów. Okres panowania islamu został przerwany przez krzyżowców, którzy założyli Królestwo JEROZOLIMSKIE. Po krzyżowcach wrócili muzułmanie ido dziś trwają walki głownie z Żydami. W 1948 roku Jerozolima została podzielona na część żydowską i arabską. W 1968 roku Jerozolima zostaje połączona w ramach państwa Izrael. Na to do dziś nie zgadzają się Arabowie. Miasto liczy obecnie około 700 tys. mieszkańców i jest świętym miastem wyznawców judaizmu, islamu i chrześcijaństwa. My jako chrześcijanie kierujemy nasze kroki do naszej najważniejszej świątyni BAZYLIKI GROBU PAŃSKIEGO i ZMARTWYCHWSTANIA.
DZIEŃ PIĄTY – piątek 28 STYCZNIA 2011
JEROZOLIMA, BAZYLIKA ŚW.GROBU
Wchodzimy do wnętrza BAZYLIKI ŚW. GROBU W JEROZOLIMIE. Zatrzymujemy się przy płycie namaszczenia a potem udajemy się na prawo ku leżącej ok. 5 m wyżej Kalwarii. Miejsce to znajdowało się w czasach Jezusa poza murami miasta. Miejsce egzekucji było w pobliżu drogi, wiodącej do miasta, aby widok cierpiących na krzyżach skazańców był odstraszający dla potencjalnych przestępców. Judeochrześcijanie od początku udawali się na miejsce ukrzyżowania, podobnie jak to czynili z innymi miejscami upamiętniającymi obecność Jezusa. Szczególnym miejscem kultu był grób, w którym złożono Jezusa i z którego zmartwychwstał. W czasie budowy nowego miasta cesarz Hadrian na wierzchołku Golgoty postawił statuę bogini Wenus. Miejsce ukrzyżowania zostało zatem nie tylko zabudowane, ale także świadomie sprofanowane. W czasach soboru w Nicei /325 r./ biskup Jerozolimy zwrócił się do cesarza Konstantyna, aby nakazał zburzyć świątynię Wenus. Staraniem matki Konstantyna, św. Heleny, na terenie miejsc świętych związanych z Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Jezusa powstał kompleks zabudowań sakralnych. Składał się z trzech głównych zabudowań: ANASTASIS zawierające grób, TRIPORTYK będący dziedzińcem otoczonym portykami z trzech stron i MARTYRIUM przylegające do Golgoty i będące miejscem uczczenia śmierci Chrystusa. Sama Golgota znajdowała się w południowo-wschodnim rogu Triportyku i przylegała do Martyrium. Tak wyglądała Golgota do 614 roku. W 614 roku Persolwie zdobyli Jerozolimę, zniszczyli prawie wszystkie kościoły i zabudowania Grobu Pańskiego. W 622 roku przystąpiono do odbudowy, której podjął się mnich Modest. Potem Bazylika wraz z całą Jerozolimą przeszła pod panowanie muzułmańskich Arabów, a zdobywca Jerozolimy, Omar, zasłynął ze swojej tolerancyjnej postawy i modlitwy w pobliżu Bazyliki. Do dziś w sąsiedztwie Bazyliki znajduje się słynny MECZET OMARA. W 1009 roku fanatyczny kalif ale-Hakem dokonał kompletnego zburzenia miejsc świętych.
15 lipca 1099 roku Jerozolima została zdobyta przez krzyżowców, którzy dokonali poważnych rekonstrukcji Bazyliki i nadali jej kształt, który zachowuje do dnia dzisiejszego. Wtedy to Golgota została wkomponowana w całość zabudowy. Kalwaria wznosi się ponad poziomem Bazyliki i prowadzą do niej schody. Obecnie podzielona jest pomiędzy łacinników i Greków ortodoksyjnych, którzy posiadają część północną, obejmującą miejsce, na którym stał krzyż Chrystusa. Część łacińska nosi nazwę Kaplicy Ukrzyżowania. W niej umieszczone są stacje Drogi Krzyżowej: X, XI, XIII. Część grecka nazywa się Kaplicą Kalwarii i tam rozważamy treść XII stacji Drogi Krzyżowej. Ustawiamy się w kolejce i całujemy miejsce gdzie stał krzyż Zbawiciela. Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął ale miał życie wieczne. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste…
DZIEŃ PIĄTY – piątek 28 STYCZNIA 2011
JEROZOLIMA, ŚCIANA PŁACZU
Z BAZYLIKI ŚW. GROBU W JEROZOLIMIE udajemy się pieszo do Ściany Płaczu. To symbol żydowskiej wiary i cel pielgrzymek Żydów z całego świata.
Mur Zachodni jest pozostałością zachodniej ściany wspierającej skarpę Świątyni Heroda. Otrzymała ona nazwę Ściany Płaczu, ponieważ w czasie długotrwałego wygnania narodu żydowskiego z miasta Żydzi mogli powracać tu tylko raz w roku, by opłakiwać zburzenie Świątyni. Przez prawie 2000 lat wygnania Żydzi ze wszystkich stron świata zwracali twarze w modlitwie ku tej ścianie w nadziei powrotu. Ściana ta stała się symbolem odzyskania miasta i zjednoczenia państwa żydowskiego w czerwcu 1967 roku, kiedy tu dotarli pierwsi żołnierze izraelscy. Było to niezapomniane wydarzenie w historii narodu żydowskiego. Dziś o każdej porze widać tu modlących się Żydów. Przy murze za dnia i w nocy, przez całe 24 godziny, pełni wartę oddział oczekujący przyjścia Mesjasza.
Warto tu nadmienić, że Mur Zachodni nie jest jednak pozostałością ani salomonowej, ani drugiej świątyni, ale murami obronnymi, którymi Herod otaczał świątynne wzgórze. Kamienie o wadze od 10 do 100 ton kładziono jeden na drugim, bez jakiejkolwiek zaprawy murarskiej. Główną część postawiono z mniejszych kamieni z VIII wieku. Czczony odcinek muru ma długość 60 metrów, ale w rzeczywistości jest długi 85 m w kierunku południowym. Jego pierwotna wysokość osiągała 30 metrów.
Znanym zwyczajem związanym ze ścianą jest wkładanie małych karteczek z tekstami modlitw i próśb między monumentalne głazy z czasów Heroda. Tak uczynił też nasz papież Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej. Powierzchnia placu przy ścianie jest podzielona następująco: około 2/3 jest wyłącznie dla mężczyzn, a reszta dla kobiet. U Żydów kobieta nie ma obowiązku modlić się i wychowywać dzieci w wierze. To najważniejszy obowiązek ojca. Tu przy Ścianie Płaczu modlę się, by nasi ojcowie katoliccy też byli tak zatroskani o katolickie wychowanie potomstwa.
DZIEŃ PIĄTY – piątek 28 STYCZNIA 2011
JEROZOLIMA, PLAC ŚWIĄTYNNY
Udajemy się pieszo od Ściany Płaczu na Wzgórze Świątynne. Najpierw musimy jednak swoje odczekać. Ale i tak się cieszymy, bo nie zawsze można tam wejść ze względu na częste konflikty między Żydami a muzułmanami.
Plac świątynny, dziś święte miejsce islamu, pierwotnie był terenem świątyni Izraela. Dawid zbudował tu pałac cedrowy, a Arka Przymierza przebywała w przenośnym namiocie. W tym miejscu syn Dawida Salomon zbudował Dom dla Boga Jahwe w miejscu, gdzie niegdyś Abraham miał złożyć Bogu krwawą ofiarę ze swego jedynego syna, Izaaka. Bóg przekonawszy się o posłuszeństwie Patriarchy, powstrzymał jego rękę i przyjął ofiarę z barana zaplątanego w pobliskie krzaki. W 586 roku przed Chr. Świątynia jerozolimska została zburzona a naród uprowadzony do niewoli. Dopiero po kilkudziesięciu latach wygnańcy mogli powrócić i odbudować świątynię. Po wielu przeszkodach zewnętrznych i wewnętrznych w roku 516 na miejscu pierwszej świątyni stanęła druga, o wiele uboższa. Tę świątynię rozbudował i upiększył Herod Wielki, a jej rozbudowa trwała jeszcze w czasach Jezusa. Na dziedzińcach tej rozbudowanej świątyni nauczał i działał Jezus. Jego posłannictwo nie zostało jednak przyjęte przez naród i dlatego świątynia wraz z całą Jerozolimą została zburzona przez Rzymian w 70 roku. Tak zakończyła się historia Bożych darów i ludzkiej niewierności, która wiele powinna nas nauczyć.
Muzułmanie po zajęciu Jerozolimy w roku 638 przywrócili temu miejscu rangę świętości, ale związanej już z inną religią. Wg podań muzułmańskich, tu miał przybyć Mahomet i stąd miał wstąpić do nieba ze skały, która znajduje się na wierzchołku świątynnej góry Moria. Pierwotny Meczet Omara został przebudowany na wspaniały meczet zwany KOPUŁĄ SKAŁY. W roku 1099 świątynię zajęli krzyżowcy i zamienili na kościół chrześcijański, jednak nie na długo /do 1187 roku/. Dziś KOPUŁA SKAŁY należy do najpiękniejszych meczetów świata. Tą wyjątkową budowlą Umajjadzi chcieli zademonstrować także przewagę islamu nad innymi religiami. Swoją złotą kopułą tworzy wspaniałą dominantę panoramy Jerozolimy. Kiedyś udało mi się być wewnątrz, teraz jest to niemożliwe więc oglądamy tylko z zewnątrz. W latach 705-715 zbudowano na południowej części placu meczet „al.-Aqsa”. Nazwa ta oznacza „odległy” i nawiązuje do wzmianki Koranu do podróży Mahometa do Odległego Meczetu. Dla muzułmanów to trzecia świętość po Mekce i Medynie.
DZIEŃ SZÓSTY – sobota 29 STYCZNIA 2011
GÓRA SYNAJ
W piątek w godzinach popołudniowych przekraczamy granicę izraelsko-egipską i przez Półwysep Synaj udajemy się w kierunku Klasztoru Św. Katarzyny. Dostajemy niepokojące telefony z Polski o rozruchach w Kairze i w Egipcie ale jedziemy dalej. Późnym wieczorem docieramy do Oazy Morgenland Village niedaleko Klasztoru św. Katarzyny. Obiadokolacja i idziemy spać. 18 osób z grupy zdecydowało się iść nocą na Górę Synaj. Najbardziej mnie zaskoczyło to, że osoby młodsze poszły spać, a starsze po bardzo krótkiej nocy wstały o godzinie 0.30, by udać się na Górę Synaj. O 1.00 autokarem podjeżdżamy 4 km na parking przy klasztorze św. Katarzyny. Na szczyt góry możemy wejść dwiema drogami: dłuższa, ale łatwiejsza droga wiedzie po wschodniej stronie szczytu i nazywa się ŚCIEŻKĄ WIELBŁĄDÓW, bo na niej pielgrzym od miejscowych Beduinów za 10 USD może wsiąść na wielbłąda, który podwiezie pielgrzyma aż do 2/3 wysokości góry. Szlak ten wytyczył w latach 1849-54 egipski pasza, Abbas Hilmi I. Druga droga prowadzi dziką szczeliną i nazywa się SCHODY SKRUCHY. Na tej ścieżce trzeba pokonać 3700 schodów. Obydwie drogi zaczynają się za Klasztorem św. Katarzyny i łączą się pod szczytem Góry Mojżeszowej. My wybieramy pierwszą drogę - dłuższą ale łatwiejszą /do pewnego etapu!/ Góra Synaj wznosi się na wysokość 2285 metrów ponad poziom Morza Czerwonego. Zwana jest także Górą Mojżesza /Dżabal Musa/. Czeka nas zatem sporo wędrówki w trudnym terenie. Dobrze, że zabrałem latarkę, bo strasznie ciemno. Przed nami około 4 godzin dobrego marszu. Mamy młodego przewodnika Beduina, który prowadzi nas bardzo sprawnie i robi co jakiś czas przerwy na odpoczynek. Przechodzimy między stłoczonymi po obu stronach ścieżki poganiaczami wielbłądów. „Kamil, Kamil… „ pokrzykują zachęcająco w naszym kierunku. Beduin tłumaczy nam, że będziemy schodzić tą samą drogą, więc jeśli ktoś dojdzie do wniosku, że przecenił siły, to może w jakimś miejscu poczekać na nasz powrót. Noc bezksiężycowa. Niebo czyste jak kryształ. Gwiazdy zdają się wisieć nad szczytami gór. Mijają nas kolejne wielbłądy z pasażerami na grzbiecie i trzeba bardzo uważać, żeby nie nadziać się na wielbłąda. Ścieżka coraz bardziej stroma. Rozpinam kurtkę. Biblijny Mojżesz musiał mieć niezłą kondycję. Podobnie jak nasz Beduin. Ten idzie równym, lekkim krokiem. Dochodzimy do „ostatniej bazy”. Beduin zachęca nas do odpoczynku i mówi, że to już niedaleko. Nikt z nas nie wie co nas czeka dalej. A to już naprawdę koniec „sielanki”. Za szałasem zaczynają się schody w górę. Dobrze, że jest ciemno i że nie widzimy jak daleko trzeba iść. Stopnie są wysokie, ścieżka wąska. Idziemy w ciszy. Stopnie schodów są niejednakowej wysokości i różnej szerokości. Płuca pracują bardzo ciężko. Kolejne stopnie. Jest ich podobno na tym odcinku ścieżki 2000. Wzniesione ponoć zostały przez pielgrzymów, którym mnisi z Klasztoru św. Katarzyny taką właśnie wyznaczyli pokutę za grzechy. Trzeba bardzo uważać, bo kamienie są ruchome. Płuca pracują bardzo ciężko. Pot spływa po plecach. Wreszcie droga pod górę się kończy. JESTEŚMY NA SZCZYCIE GÓRY SYNAJ! Siadam na kamieniu szczytowym. Pode mną wielka przepaść. Obok Kapliczka Mojżesza. Strasznie wieje. Ostry wiatr sprawia, że różnica temperatur między szczytem a podnóżem góry wynosi 30 st. Celsjusza. Zabezpieczam się na zimno. Coraz więcej pielgrzymów z całego świata. Wszyscy czekamy na WSCHÓD SŁOŃCA BOŻE DZIĘKI CI, ŻE TU JESTEŚMY !!!
DZIEŃ SZÓSTY – sobota 29 STYCZNIA 2011
KLASZTOR ŚW. KATARZYNY
Ludzie skuleni, przytuleni do skał i kamieni czekają na wschód słońca na Górze Synaj. Wtem niebo odrobinę się rozjaśniło. Ludzie drgnęli. Za chwile tłok nie do opisania. Na niebie pojawiła się jaśniejsza smuga – jakby pęknięcie ciemności. Szybko nabiera ono intensywnej barwy złocisto-pomarańczowej. Potem nad paskiem czerni rozrasta się jasnoróżowa poświata poprzez jasny fiolet przechodząca w ciemny błękit. Tłoczą się a aparatami fotograficznymi. Ja też robię zdjęcia. Przecież to wschód słońca na Górze Synaj. Rozpoczyna się unikalny spektakl. Pęknięcie w nieboskłonie poszerza się. Co za kolory! Złoto przechodzi w żółć. Bledziutki błękit obejmuje już pół nieba. Pojawia się złocisty rożek słońca. Po chwili widać już pół tarczy. Przez szczyty gór nadal tonące w ciemności, nawet większej niż przed chwilą, przelewa się ku nam struga złotego światła. Okoliczne, bardzo surowe góry wyglądają cudownie. Ludzie klaszczą z zachwytu. Wybuchają spontaniczne śpiewy. Niesamowite przeżycie. Niech będzie pochwalony Stwórca tego piękna! Zabity w zamachu były prezydent Egiptu Anwar Sadat nosił się z zamiarem zbudowania świątyń - domów modlitwy 3 wielkich religii, które za fundament swej wiary uznają Boże Przykazania dane Mojżeszowi: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Niestety nic z tego nie wyszło. My odmawiamy 10 Przykazań Bożych i syci wrażeń wracamy. Teraz dopiero widzimy jaką drogę musieliśmy przebyć na szczyt. Schodzimy kamienistą ścieżką wśród czerwonych skał. Wokół nas góry – żółte, pomarańczowe i czerwone spiętrzenia skał, bez najmniejszej roślinności. Przy schodzeniu trzeba bardzo uważać, żeby nie skręcić nogi. Wreszcie Klasztor św. Katarzyny. Robimy pamiątkowe zdjęcie. U podnóża góry, na wysokości ok. 1450 m znajduje się klasztor poświęcony św. Katarzynie z Aleksandrii, dziewicy i męczennicy, której cielesne szczątki są złożone wewnątrz kościoła.
Na szczyt góry możemy wejść dwiema drogami: dłuższa, ale łatwiejsza droga wiedzie po wschodniej stronie szczytu i nazywa się ŚCIEŻKĄ WIELBŁĄDÓW, bo na niej pielgrzym od miejscowych Beduinów za 10 USD może wsiąść na wielbłąda, który podwiezie pielgrzyma aż do 2/3 wysokości góry. Szlak ten wytyczył w latach 1849-54 egipski pasza, Abbas Hilmi I.
Druga droga prowadzi dziką szczeliną i nazywa się SCHODY SKRUCHY. Na tej ścieżce trzeba pokonać 3700 schodów. Obydwie drogi zaczynają się za Klasztorem św. Katarzyny i łączą się pod szczytem Góry Mojżeszowej. My wybieramy pierwszą drogę - dłuższą ale łatwiejszą /do pewnego etapu!/
Góra Synaj wznosi się na wysokość 2285 metrów ponad poziom Morza Czerwonego. Zwana jest także Górą Mojżesza /Dżabal Musa/. Czeka nas zatem sporo wędrówki w trudnym terenie. Dobrze, że zabrałem latarkę, bo strasznie ciemno. Przed nami około 4 godzin dobrego marszu.
Mamy młodego przewodnika Beduina, który prowadzi nas bardzo sprawnie i robi co jakiś czas przerwy na odpoczynek. Przechodzimy między stłoczonymi po obu stronach ścieżki poganiaczami wielbłądów. „Kamil, kamiil… „ pokrzykują zachęcająco w naszym kierunku. Beduin tłumaczy nam, że będziemy schodzić tą samą drogą, więc jeśli ktoś dojdzie do wniosku, że przecenił siły, to może w jakimś miejscu poczekać na nasz powrót. Noc bezksiężycowa. Niebo czyste jak kryształ. Gwiazdy zdają się wisieć nad szczytami gór. Mijają nas kolejne wielbłądy z pasażerami na grzbiecie i trzeba bardzo uważać, żeby nie nadziać się na wielbłąda. Ścieżka coraz bardziej stroma. Rozpinam kurtkę. Biblijny Mojżesz musiał mieć niezłą kondycję. Podobnie jak nasz Beduin. Ten idzie równym, lekkim krokiem. Dochodzimy do „ostatniej bazy”. Beduin zachęca nas do odpoczynku i mówi, że to już niedaleko.
Nikt z nas nie wie co nas czeka dalej. A to już naprawdę koniec „sielanki”. Za szałasem zaczynają się schody w górę. Dobrze, że jest ciemno i że nie widzimy jak daleko trzeba iść. Stopnie są wysokie, ścieżka wąska. Idziemy w ciszy. Stopnie schodów są niejednakowej wysokości i różnej szerokości. Płuca pracują bardzo ciężko. Kolejne stopnie. Jest ich podobno na tym odcinku ścieżki 2000. Wzniesione ponoć zostały przez pielgrzymów, którym mnisi z Klasztoru św. Katarzyny taką właśnie wyznaczyli pokutę za grzechy. Trzeba bardzo uważać, bo kamienie są ruchome. Płuca pracują bardzo ciężko. Pot spływa po plecach. Wreszcie droga pod górę się kończy. JESTEŚMY NA SZCZYCIE GÓRY SYNAJ! Siadam na kamieniu szczytowym. Pode mną wielka przepaść. Obok Kapliczka Mojżesza. Strasznie wieje. Ostry wiatr sprawia, że różnica temperatur między szczytem a podnóżem góry wynosi 30 st. Celsjusza. Zabezpieczam się na zimno. Coraz więcej pielgrzymów z całego świata. Wszyscy czekamy na WSCHÓD SŁOŃCA…
BOŻE DZIĘKI CI, ŻE TU JESTEŚMY !!!
DZIEŃ SIÓDMY i ÓSMY – niedziela i poniedziałek 30 i 31 STYCZNIA 2011
EMAUS
W niedzielę z Betlejem udajemy się na Stare Miasto w Jerozolimie. Jeszcze raz nawiedzamy Bazylikę Bożego Grobu i Zmartwychwstania, po południu odprawiamy Drogę Krzyżową i ostatni raz wracamy do Betlejem. W poniedziałek rano po śniadaniu odprawiamy w Betlejem ostatnią naszą Mszę św. w kościele św. Antoniego i ruszamy na lotnisko. Po drodze zatrzymujemy się na dłużej w EMAUS, aby nawiedzić miejsce, w którym czcimy tajemnicę spotkania się Zmartwychwstałego z dwoma uczniami w drodze i poznania Go przy łamaniu chleba.
Emaus – autentyczność tego miejsca jest dyskusyjna. Wg św. Hieronima i Euzebiusza z Cezarei biblijny Emaus to miejscowość Nikopolis, dzisiejsze LATRUN. Miejscowość ta jednak leży aż 32 km za zachód od Jerozolimy – to za daleko. Wg Franciszkanów to EL-QUBEIBEH, 12 km na północny-zachód od Jerozolimy – ilość km jest OK. ale ta miejscowość zagościła w tradycji jako Emaus od roku 1500. Wg tradycji krzyżowców Emaus znajdowało się w dzisiejszej miejscowości ABU GOSH /biblijny Kiryat Yearim/, 18 km w kierunku zachodnim od Jerozolimy. Dla krzyżowców położenie przy źródle było bardzo ważne. Na to miejsce mogły wskazywać informacje biblijne o wydarzeniach po zmartwychwstaniu Jezusa, który spotkał się z dwoma uczniami uciekającymi do Emaus /Łk 24, 13-35/. Do czasów krzyżowców Emaus lokalizowane było w dzisiejszym Latrun. To miasto jednak oddalone jest od Jerozolimy 32 km, co nie odpowiada przekazom biblijnym. Cieszymy się więc, że jesteśmy w ABU GOSH i wchodzimy do kościoła Zmartwychwstania Pańskiego przypominającego twierdzę, gdzie uzupełniają się wzajemnie sztuka bizantyjska i frankońska. Sanktuarium opiekują się obecnie benedyktyni, w większości z Francji. Kupujemy pamiątki. Ja kupiłem piękne płyty CD z muzyką monastyczną w języku francuskim.
Po spotkaniu ze Zmartwychwstałym Chrystusem i rozpoznaniu Go przy łamaniu chleba, powracamy do autokaru, jedziemy na lotnisko w Tel Avivie, gdzie po tradycyjnej już i wyczerpującej kontroli służb izraelskich udaje nam się wreszcie dostać do samolotu, którym docieramy do Ostrawy a z Ostrawy do Katowic. Powracamy jako świadkowie wydarzeń historii zbawienia, które mieliśmy okazję rozważać na tej Ziemi, na której one się dokonały. To spotkanie nie może być jedynie epizodem w naszym życiu, ono musi wyryć w nim ślad niezatarty. Nieśmy w sobie obraz Ziem Świętej i zainteresujmy innych tą Ziemią, bo to przecież jak mówią PIĄTA EWANGELIA.
Opracował: Ks. Władysław Kolorz