Pielgrzymka do La Salette
11/12 IX 2014r.
II Dień
Wyspani i wypoczęci po śniadaniu o godz. 8:30 opuszczamy Hiszpanię i na kilka dni LLORET DE MAR by wznieść się wysoko ponad chmury do Sanktuarium M.B. w LA SALETTE.
Drogą rzymską wjeżdżamy do Francji. Niestety dziś większość dnia spędzimy w autokarze. Mamy do pokonania ponad 450 km.
Ks. Władysław zadbał o to by podróż nie była męcząca . Ks. Jan już się wyspał i zabrał głos, bawiąc cały autokar.
Był czas na modlitwę, śpiew, „bingo”, filmy i drzemkę.
Przejeżdżamy miasteczko Corps, gdzie przyszli na świat Maximin i Melania. Za nami pozostał wielkomiejski ruch, autostrady, sklepy. Przed nami i wokół nas przepiękne widoki. Czujemy się otuleni pasmem wysokich Alp, choć czasem mocniej przytulamy się do foteli w autokarze patrząc z boku na przepaście.
W pięknej scenerii wzbijamy się serpentynami o długości 15 km przez alpejskie zbocza na wysokość 1800 m. Pomiędzy górą Planeau a zboczami Gargas i Chamoux przeplatanymi wstęga białych chmur ukazuje nam się Sanktuarium M.B. Płaczącej w La Sallete – cel dzisiejszej pielgrzymki i moje spełnione marzenie.
Jest godz. 17:50. Temp. Już tylko 17oC. Wysiadamy z autokaru i pierwsze kroki kierujemy do Sanktuarium gdzie o godz. 18:00 uczestniczymy w Mszy św. Do kolacji (19:30) mamy trochę czasu więc ogarniam wzrokiem i sercem to niezwykłe Miejsce.
Jak tu pięknie! W całym majestacie przyrody urzekająca cisza. Mam wrażenie, że tu, niczym nie zakłócone słowa modlitwy przez mgłę i przenikające nas chmury unoszą się prosto do nieba.
Po kolacji rozpakowujemy się w Domu Pielgrzyma i o godz. 20:45 udajemy się na nabożeństwo wieczorne prowadzone żywiołowo w różnych językach a po nim na procesję z lampionami po dróżkach w kształcie litery „M”.
Jest wietrznie, światełka świec ciągle gasną, ale nie milkną nasze usta wyśpiewujące pieśni Ku czci Maryi:
„ Dziewico Saletyńska płacząca wśród gór
O łaski Cię dziś prosi serc naszych zgodny chór”
Zatrzymujemy się przy pięknie oświetlonej figurze Maryi. Kończymy różaniec, kończy się procesja. Jeszcze kilka słów wypowiedzianych sercem: Maryjo dziękuję Ci, przepraszam, kocham Cię, dobranoc.
I tak w programie na dzisiejszy II dzień pielgrzymki pozostał już tylko zasłużony odpoczynek.
III Dzień
Dziś wstałam wcześnie by przed śniadaniem podziwiać wschód słońca. Co za widok! Przed nami z minuty na minutę zmieniający się krajobraz. Lekki wiatr przeganiał chmury, które niczym biały puch wcinały się w doliny i zbocza gór, odsłaniając ich szczyty. Pośrodku figura Maryi zwróconej ku błękitnemu niebu oświetlona promieniami słońca i …cisza.
Chwila zadumy i modlitwy i zdjęcie nie tylko zrobione aparatem fotograficznym. Tę chwilę zatrzymuję w sercu i pamięci..
Po śniadaniu oddajemy się pod opiekę polskiego saletyna ks. Tomasza. Oglądamy piękny film „Znak czasu”, który przybliża nam historię tego Miejsca.
Wchodzimy do Bazyliki. Teraz możemy skupić uwagę na jej wystrój. Cała bazylika została zbudowana ze skały góry Gargas w stylu romańskim i bizantyjskim. Kościół może pomieścić w miejscach siedzących ok 800 osób. Figura namalowana w absydzie przedstawia Chrystusa w Chwale. Jest to Chrystus Pantokrator – dzieło współczesnego artysty francuskiego Arcabasa, który jest autorem wszystkich fresków znajdujących się w bazylice w nawach bocznych.
To, co rzuca się w oczy gdy patrzymy na Chrystusa, to pewna niesymetria. Lewa strona postaci Chrystusa jest bardziej delikatna, macierzyńska. Druga jest bardziej ojcowska, męska. Widać to, po ukształtowaniu rąk. Twarz Chrystusa też jest niesymetryczna. Lewa jest bardziej gładka, macierzyńska, podczas gdy prawa symbolizuje człowieczeństwo Chrystusa i krzyż – symbol męki.
W kaplicy bocznej czarna, granitowa płyta, która kryje za sobą serce Maxymina.(ciało zostało złożone w Corbs)
Chwila modlitwy i wraz z ks. Tomaszem udajemy się na miejsce objawienia M.B. Płaczącej. Dlaczego płaczącej?
To tu 19 września 1846r. 15 l. Melania Calvat i 11 l. Maksymin Giraud pędząc na pastwisko niewielkie stado bydła ujrzeli w wąwozie ognista kulę a w jej wnętrzu Piękna Panią. Siedziała trzymając głowę w dłoniach, łokcie wsparte na kolanach, bardzo smutna; po czym wstała i przemówiła do dzieci. Ubrana była podobnie jak kobiety tego regionu. Miała długa suknię i długi fartuch wokół bioder. Na ramionach chustę skrzyżowana i związaną na plecach.. Na głowie czepek wieśniaczki. Wieniec róż zdobił Jej głowę, brzegi chusty oraz buty. Na czole błyszczało silne światło i układało się w diadem.
Z ramion zwisał ciężki łańcuch. Cieńszy łańcuch podtrzymywał na Jej piersi olśniewający blaskiem krzyż, na którego jednym ramieniu był młotek, a na drugim obcęgi.
Matka Boża wymieniła grzechy, które najczęściej popełniali ludzie z okolic, gdzie mieszkali Melania i Maxymin; grzechy wskazujące na odwracanie się od Boga , religii: lekceważenie przykazań, zaniedbywanie modlitw, praca w niedzielę, przekleństwa. Przemawiając do dzieci cały czas płakała, wzywała do nawrócenia i powrotu do Boga, bo w przeciwnym razie ludzie ściągną na siebie wielkie nieszczęścia.
Po długiej rozmowie poleciła dzieciom, aby ogłosiły Jej słowa wszystkim ludziom. W miejscy Objawienia wytrysnęło źródło wody.
19 września 1851r. Kościół zatwierdził świadectwo dzieci.
Jesteśmy na Kalwarii Saletyńskiej – to droga, którą przebyła Maryja w czasie objawienia trwającego 30 minut. Na dole widzimy M.B. siedząca z twarzą ukrytą w dłoniach. Kilka kroków dalej Maryja rozmawiająca z dziećmi. Na wzniesieniu na kamiennym cokole figura Maryi wznoszącej się do nieba. Droga, którą przebyła Maryja w czasie objawienia ma kształt litery „S”. Przypomina ona drogę Jezusa z pretorium Piłata na Golgotę. Na tej drodze umieszczono 14 Krzyży, a na nich płaskorzeźby przedstawiające sceny Męki Pańskiej.
Stoję w Miejscu, w którym stała Płacząca Maryja. Co czuję? Radość? Wdzięczność? Patrzę na Maryję i czuję się trochę zawstydzona. Może dziś ja również jestem przyczyną Jej łez?
Pomóż mi Maryjo, wskaż drogę i nie płacz. Postaram się osuszyć Twoje łzy.
Jeszcze zaspokajamy pragnienie wodą ze źródła, ostatnie spojrzenie na bazylikę, którą już w ciemnych chmurach tracimy z oczu. O Maryjo żegnam Cię, o Maryjo kocham Cię, o Maryjo pobłogosław nas na dalszą drogę pielgrzymkowego szlaku.
I tak, pełni duchowych przeżyć przy temp. 8oC zjeżdżamy serpentynami przez alpejskie zbocza. Mgła opada, słońce przygrzewa, temperatura rośnie, niebo staje się błękitne.
Patrzę przez szyby autokaru i pochłaniam wzrokiem każdy szczegół otaczającego nas piękna gór.
Po przejechaniu ponad 200 km zatrzymujemy się ARS przed Sanktuarium św. Jana – Marii Vianney.
Od 1830r. Ars jedynym z dwóch Sanktuariów we Francji, do których zdążały narodowe pielgrzymki. Przybywało tu rocznie ponad 30tys. wiernych. Przez 41 lat pasterzowania ks. Vianney przybyło do ARS ponad 1 mln. osób.
Często nazywany jest Proboszczem z Ars. Był niezwykłym spowiednikiem. Miał dar czytania w ludzkich sumieniach i przepowiadania przyszłości. Spędzał w konfesjonale od 13-17 godz. Dziennie. Jest patronem Księży Proboszczów.
Jego pogrzeb zgromadził 6 tys. wiernych. Znajduje się tu XII w. Kościół p/w M.B. Miłosierdzia, w której proboszcz z Ars sprawował swoja posługę. W Kaplicy Serca złożono Jego serce.
Zwiedzamy muzeum; 30 minut czasu wolnego poświęcamy na posiłek, lody i o godz. 16:00 uczestniczymy w Mszy św. w Bazylice w bocznej kaplicy, w której umieszczono ciało świętego w przeszklonym relikwiarzu i napis w języku polskim „ Tu leży ciało świętego Proboszcza. Tylko twarz pokryta maską wosku”.
Jeszcze chwila modlitwy i odjeżdżamy. Przed nami znów ponad 200km do AVIGNON, gdzie spędzimy kolejną noc. Niestety nasz hotel „Ibis” schował się przed nami i choć na nas czekała, musieliśmy na nią trochę poczekać, bo najpierw trzeba było znaleźć dobrze ukryty hotel, gdzie docieramy o godz. 21:00.
Okrzyk radości – jest!!! Po kolacji w dobrych humorach rozlokowujemy się w hotelowych pokojach i szybo zasypiamy bo jutro wcześnie pobudka – śniadanie o 6:00.
Dziękujemy Ci Maryjo za te piękne, szczęśliwe przeżyci te dni w La Salette i prosimy – miej nas w opiece na dalszym szlaku naszej pielgrzymki.
Joanna Wostal